Długi dystans pozwala celebrować kilometry. Cieszyć się i kląć, jeśli będzie trochę trudno. Uczyć się cierpliwości i tego, kiedy nie być cierpliwym! Czerpać radość i grać w tę grę ciałem i głową, wierzyć i nie wierzyć zmęczeniu. Zbudować w sobie podporę - decyzję o braku wątpliwości. Zabawić się tym.
Zastanawiam się, czy ta setka będzie dla mnie łaskawa. Za kojącym dźwiękiem tykania zegarka czai się upływający czas. Za kurtyną oczekiwania sygnału do startu, czeka całe spektrum emocji, prawdziwy ultra kalejdoskop.
Jakkolwiek będzie – po raz kolejny jestem głodna doświadczania. Wiem po co przyjechałam i spodziewam się soczystej poniewierki. Chcę poczuć tę noc. Deszcz, który wiadomo, że będzie. Ukochaną samotność na szlaku. Kilometry. Góry i swój oddech. Chcę biec tak długo, aż bieganie przestanie być czynnością, aż ja stanę się bieganiem, absolutnie!
Możesz się ze mną zgodzić lub nie. To kwestia nie tylko perspektywy ale też światopoglądu, chociaż, gdyby przyjrzeć się bliżej i bardziej uważnie… jedno jest prawie synonimem drugiego.