
Możesz się ze mną zgodzić lub nie. To kwestia nie tylko perspektywy ale też światopoglądu, chociaż, gdyby przyjrzeć się bliżej i bardziej uważnie… jedno jest z drugim mocno związane, niestety, zbyt ściśle.
No więc słuchaj i pomyśl.
Kiedy siedzisz w termach i saunie nie myślisz o tym – ale tęsknisz za tym – jak mogłoby to smakować nad morzem, w gorących źródłach naturalnych, w nocy.
Kiedy wspinasz się na ścianie wspinaczkowej przez dwie godziny nie myślisz o tym – ale tęsknisz za tym – żeby bez narzuconej sobie presji czasu, znaleźć się w górach większych niż Twoja wyobraźnia, w przestrzeni którą widać, nie jest ograniczona czterema ścianami.
Kiedy dotykasz chwytów nakręconych przed routsettera nie myślisz o tym – ale tęsknisz za tym – żeby zamiast dotykania cudzej konwencji odkrywać ścieżkę ruchów wyrzeźbionych przez naturę tysiące lat temu. A top jest kilkaset, nie kilka metrów wyżej.
Kiedy idziesz na basen nie myślisz o tym – ale tęsknisz za tym – żeby pływać w przejrzystym morzu, pełnym życia, nie kafelek.
Kiedy kupujesz pomidory w foliowym opakowaniu nie myślisz o tym – ale tęsknisz za tym – żeby zrywać je prosto z krzaka.
Czy tak nie jest?
Za imitację poczucia bezpieczeństwa i kontroli, które jest w rzeczywistości fikcją, płacimy cenę.
Cenę autentyczności.
Za namiastkę szczęścia płacimy jeszcze więcej,
cenę zapomnienia o tym czym prawdziwe szczęście jest i czego naprawdę chcemy.
Chcemy odkrywania i czucia w dążeniu do swojej autentyczności.
I pomyśl.
Jak mogłoby wyglądać Twoje życie gdybyś trochę wychylił się nad tą przepaść, poza konformizm braku kontaktu wyobrażeń, z rzeczywistym doświadczeniem. Jak by to było gdybyś wziął odpowiedzialność za życie na… siebie?
Nie na organizatora wycieczki, nie na dietetyka, lekarza, trenera, tego kto-tak-powiedział i u kogo kupiłeś jakiś wymiar chwili. Pomyśl o tym i przypomnij sobie co sprawia że czujesz się szczęśliwy i kupując namiastkę szczęścia ciesz się nim, ale nie pozwól sobie zapomnieć, że to tylko namiastka.